Miał być spokojny, miły weekend. Mąż w delegacji ja z dzieciakami... Miały być zabawy, wspólne oglądanie bajek, czytanie książek a wieczorem chwila tylko dla mnie. W końcu miały dojść do skutku odkładane z dnia na dzień zabiegi pielęgnacyjne jakaś książka czy film, ale nic takiego nie miało miejsca bo ty życie zawsze musisz mieć swoje plany... eh Zaczęło się już od piątku gdy trafiłam z młodym na wieczorny dyżur z zadrapaną przez psa gałką oczną :/ szybkie oględziny krople i wizyta na okulistyce w dniu następnym. Okulista podtrzymał leczenie - oko się goi. W nocy z soboty na niedzielę pobudka ucho mnie boli :( w sensie, że młodego... Niedzielny relaks umknął jak mgnienie oka cały dzień przytulanie na zmianę z marudzeniem, pocieszanie i znowu przytulanie. I poniedziałek przyszedł słoneczny kolejną wizytę u lekarza przyniósł, ale nie tylko młody jak gdyby nic się przez weekend nie wydarzyło pełny humoru, apetytu energii do rozrabiania. Kończąc ten dzień zostawiam Was ze słonecznymi zdjęciami i z nadzieją spoglądam na lepsze jutro :)
Żakiet oversize - Sisters Point
Sweterek - Bershka
Jeansy - Cherokee
Torba - Atmosphere
Zamotka - Allegro